ClickCease

– Paznokcie??? Ale jak to? Przecież to takie mało poważne…
– To po to studiowałaś 6 lat, żeby teraz paznokcie robić?
– Nie żal Ci państwowej posady? Przecież masz regularną pensję i do lekarza możesz iść za darmo…
– Pracuj tu, pracuj, a paznokcie to rób po godzinach, dodatkowo…

 

 

Słyszeliście to już kiedyś? Ja ostatnio słyszę to cały czas. To prawda, rezygnuję z pracy, państwowej zresztą. Nie dlatego, że się nie nadaję. Nie dlatego, że nie mam wyboru. Robię to, bo chcę zmienić moje życie. Chcę wstawać rano z uśmiechem na ustach. Chcę cieszyć się na myśl o kolejnym dniu. Chcę, aby moja pasja stała się moim sposobem na życie. Pewnie nie będę stylistką paznokci, w głowie mam już inne plany, ale nawet jeśli, to co? Miałabym się tego wstydzić?

 

 

Co to znaczy, że robienie paznokci jest mało poważne? Jest gorsze od innych zawodów? A może nie tak prestiżowe? Wiele osób, które podziwiam, uczyniło ze swojego hobby prawdziwą sztukę. Zajrzyjcie np. TU i TU Są mistrzyniami (i mistrzami) w tym, czym się zajmują. Zarabiają na tym, co kochają. Spełniają się zawodowo, rozwijają, dają radość innym i stanowią inspirację dla osób takich, jak ja. Sprawiają. że możemy obcować z pięknem, z estetyką w najlepszym wydaniu każdego dnia. To mało? Nie należy im się szacunek? Ile osób które znacie, może powiedzieć o sobie, że kocha to, co robi i robi to świetnie?

Co do studiów… Wiedzy i zdobytych umiejętności nikt mi nie odbierze. Przeczytałam pierdyliard książek, poznałam mnóstwo ciekawych ludzi, znalazłam przyjaciółkę. Rozwinęłam się jako człowiek, a to dla mnie najważniejsze. Studiowałam dla siebie, dla swojej satysfakcji, dla poszerzania horyzontów. Czy żałuję? Nie, nie żałuję, bo m.in. dzięki tym sześciu latom jestem taka, jaka jestem. A jestem chyba całkiem fajna ;P  

 

Państwowe posady, niestety, wcale nie są pewne i na zawsze. Stanowiska likwidują, pensje obcinają (bądź nie dają podwyżek, a przy rosnących cenach to na jedno wychodzi), a jak już wypracujesz swoje, to i tak na koniec mogą Cię… no wiadomo co ;P Bliska mi osoba przepracowała całe życie w bardzo ciężkich warunkach – codziennie, uczciwie, z zaangażowaniem. Kilka tygodni temu zakończył się jej wieloletni proces w sądzie. Niektórzy uznali, że przez błąd pani x w papierlogii sprzed 20 lat, można przepracowane lata przekreślić czarną krechą. Pewna posada? Zabezpieczenie na starość? Wiecie, jak to się mówi – pewni możemy być tylko śmierci i podatków.

A co do pracy w dwóch miejscach, na dwa etaty, po godzinach. Podziwiam wszystkich, którzy tak żyją. Ja bym nie dała rady. Praca, którą wykonywałam wymagała ode mnie ogromnego zaangażowania i często była niezwykle wyczerpująca psychicznie i emocjonalnie. Często, gdy wracałam do domu, potrzebowałam spokoju, wyciszenia. Ogarnięcie jedzenia, odwiedzenie rodziców, wieczorny trening. Potem szybki prysznic i pobudka za kilka godzin. Znacie to? Normalnie dzień świra…

Się zrobiło nostalgicznie. Może to i dobrze. Może ktoś z Was zastanowi się, czy na pewno jest szczęśliwy. Czy zmierza w dobrym kierunku. W dobrym dla siebie, oczywiście. To jest właśnie sedno – pamiętajcie, że to Wy musicie czuć się dobrze sami ze sobą, to Wy musicie uśmiechać się do siebie rano.

A jeśli komuś nie podobają się Wasze wybory, to nic nie szkodzi.

Nie bez przyczyny są Wasze, a nie jego 🙂      

A Wy? Podążacie za marzeniami? A może dopracowujecie już w głowie plan na nowe, lepsze życie? Macie kogoś, kto Was wspiera? Podzielcie się ze mną przemyśleniami! Może rzeczywiście robienie paznokcie to “siara”? ;P